Wpisy archiwalne w kategorii

po zmroku

Dystans całkowity:2368.66 km (w terenie 148.80 km; 6.28%)
Czas w ruchu:96:34
Średnia prędkość:24.53 km/h
Maksymalna prędkość:81.30 km/h
Liczba aktywności:45
Średnio na aktywność:52.64 km i 2h 08m
Więcej statystyk

Żwirownia, jazda

Poniedziałek, 27 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria po zmroku, z kimś
Żwirownia powrót, z reguły taką trasą jeździmy.
http://www.everytrail.com/view_trip.php?trip_id=290664
Jazda: Mirek oczywiście skuterem, a ja z reguły za nim.
http://www.everytrail.com/view_trip.php?trip_id=290650

Zapomniałem sobie migotki na tył zabrać.

Przejażdżka ;)

Sobota, 11 lipca 2009 · Komentarze(0)
Z "kulegą", że chce być anonimowy nawet co do imienia to postanowiłem go tak nazywać.
Miałem 8min na zebranie się i opróżnienie, ale przyjechałem o 4-5min po czasie, a i tak musiałem na typka czekać ^^.
21:20 i ruszamy, "kulega" ciągnie przodem, ok 35-40km/h i tak do Rzeszowa, na Marszałkowskiej jakaś babka z auta nam macha i śmieje z chłopakiem/mężem. Na światłach się ścigałem to skrzyżowanie pierwszy, dalej już Oni. Światła to my dojeżdżamy i lady fajną minę zrobiła. Na światłach znowu pierwsi i później ciskam ile się da obok Urzędu wojewódzkiego, niestety ale skręcali znowu w lewo i tak wyszło, Policja także a my przejeżdżamy na żółto/czerwonym :D
Na pizze do Domaru i jedziemy dalej.
W kolana było mi trochę zimno, temp 11-14 stopni.
Koniec trasy to o 1 w nocy przez las po piaszczystej drodze, "kulegą" miotało jak skręcił lekko kierownicą jak wolno jechaliśmy to po lesie darliśmy 25-30km/h.
Trasę zrobię później bo teraz jadę na Żwirownie - Lipie :D

wieczorne rozruszanie

Niedziela, 31 maja 2009 · Komentarze(1)
Kategoria po zmroku, z kimś
Kolega pisze o 21:33 czy nie jadę ok. 30km :P Odpisuję, że brak czasu trochę. Ostatecznie, że o 21:50 będę. Zajechał w pantoflach bo wszystkie buty pomoczone, On mi daje buty, które są na niego za duże ^^.
Nie chce mi się w sumie pisać :P Idę się uczyć z Chemii bo jutro muszę zdać.

Rekord-długo go nie pobije

Sobota, 30 maja 2009 · Komentarze(1)
O 17:30 spotkanie, kupno 2 czekolad, 1 LION'a Cisowiankę 1.5l darł kolega bo plecak na bagażniku, a ja musiałem swój na plecach.
Ogólnie to wiedziałem, że kumpel będzie chciał zapie***** ;p no ale pojechałem.
1 postój-Łańcut, zjadłem kromeczkę, LION'a już w drodzę.
Do Jarosławia średnia ok. 30.5km/h później od Jarosławia do Leżajska ja jechałem z przodu i starałem się minimalnie przy 30km/h trzymać, przed Leżajskiem trochę kryzys :P
2 postój-Jarosław, 2 kromeczka, 1 czekolada i do końca cisowianka. Jak schodziliśmy na postój w Leżajsku, czułem kolana jakbym miał je zbudowane z "kiepskich" klocków lego ;/
3 postój-Leżajsk ;p 1 czekolada i 0.5L soku pomarańczowego.
Kryzys wodny mniej więcej za sokołowem ;p pić mi się chciało, a nie było już co ;/ sklepy wyzamykane, od Raniżowa deszcz łapałem trochę do buzi :P
Raniżów-dom jak zapiżdżaliśmy to masakra xD
Przewrotne-zaczęło już padać solidnie i nie mogłem jechać za kolegą bo tak po "buzi" trzaskało, więc musiałem o własnych siłach ciągnąć bez tunelu aero.
Ogólnie zmienialiśmy się na przodzie co ok. 25km do 100km później tak jakoś kolega ciągnął ok. 25km, ja lekko powyżej 15km chyba, później z 6km kolega i później osobno bo deszcz.

Zmieściłbym się w 5h gdyby nie powolna jazda do sklepu i obok sklepu. Więc samą wycieczkę możnaby zaliczyć na ok. 149km i 5h jazdy xD
Takiego aż rekordu się nie spodziewałem, miało być ok. 120km w 5h, a tu "mosz".
Mapkę i te wszystkie pierdoły z GPS'a wrzucę jak dostanę je od kolegi.

Szkoła, przejażdżka

Wtorek, 19 maja 2009 · Komentarze(1)
Do szkoły bym zaspał, czekałem na autobus Kolbuszowa :D to gadałem z kumplem na przystanku. Wolno dość jechał 50 w porywach 60. W rzeszowie już dość szybko. Spowrotem deszcz padał to plecak w worek na śmieci :D I jedziemy ;/ Prędkość ok. 28km/h przez cały Rzeszów, tylko mieć okulary z wycieraczkami i wolne dłonie i można śmigać. Tak ok. 10km jechałem w deszczu(w Rzeszowie momentami niezbyt miło było). Później szło tak o no i w miarę mało wody było na asfalcie. Rogoźnica, MPK mnie minął to ułożyłem sobie w miarę dobrze "worek" w dłoni i jechałem za nim, przerzutki zmieniałem lewą ręką, chociaż zmieniałem te tylne no ale przedni hamulec ważniejszy. Tak ujechałem z kilometr i worek mi się przekręcił i opona go trochę popruła no i odpuściłem bo bym miał problem z ogarnięciem tylu rzeczy naraz w takich warunkach. W domu, odrazu do wanny i kąpiel. O 18 basen i później podrzucić kumplowi pendrive z Warcraftem III i tak jakoś wyszło, że dość mi się chciało jeździć to pojechałem na Wolę Cichą>Lipie>Rogoźnica>nowa droga na Wolę Cichą>Wola Cicha>Zabajka>Orliki i tutaj było 55km to wydarłem rower na obwodnicę i do domu. Na CPNie na "Wygodzie" równiutko 60km to jadę ucieszony do domu.

Z Adrianem

Poniedziałek, 27 kwietnia 2009 · Komentarze(1)
Kategoria z kimś, po zmroku
Do sklepu okrężną drogą przez las-zamiast 300m to jakieś 3-4km. Później na Niwie i tam spotkałem Adriana jak biegał(na gg pisał, że idzie biegać). Chwile z nim, On biegł ja jade powoli. 10km/h to jego tempo, później mówiłem, ciekawe czy Cię zdubluję i ja ogień, on dalej sobie biegnie i pewnie bym zdąrzył wykręcić 2 lub nawet ciut więcej jakbym się postarał. Kółko miało 2.67km. Jedno kółeczko, mijamy naszą byłą nauczycielkę j. polskiego(ja nie widziałem, żebyśmy kogoś mijali), drugie kółeczko, mijamy ponownie ja dzieńdobry ^^ babka dzieńdobry i w śmiech, sobie myśle, a czego :P Kolega za chwile, kto to był ? On zauważył jedną nauczycielkę, a ja drugą :D HAHA obydwoje niepoznaliśmy przeciwnej, dopiero po chwili Adrian mi powiedział, że już minęliśmy owe nauczycielki kółeczko wcześniej.

REKORD. 111km, rekord życia, na kross'ie,w tym roku :]

Sobota, 14 marca 2009 · Komentarze(4)
Kategoria po zmroku, z kimś
Przed 14 kumpel pisze na gg czy bym nie pojechał gdzie :] odp. pewnie tak. Umówione o 16 start, żeby każdy zjadł itp. Przyjechałem do niego tak jakoś na 15:50 to mówi, jeszcze 10min mam... to ja pojechałem tak coś się przejechać(4km) i wróciłem do niego, trasę On planował, ja jedynie nie spodziewałem się na 100km i nie zjadłem do "syta". Problem miałem w ropczycach bo sił już pedałować prawie nie miałem, czujka od licznika się przekręciła i miałem problem ją ustawić a gdyby nie to miałbym większy rekord prędkości jak te 50km/h. Lampkę rozwaliłem, podczas <wc> upuściłem ją przypadkiem, niby na trawę spadła, ale rączka się rozwaliła i tego raczej już nie skleję. Plecak zdarłem gdzieś po 25km trasy i przywiązałem do kierownicy(KUBUŚ :D), mundurek szkolny miałem jako bluzę i kiepściutko przepuszczał powietrze, toteż spocony byłem okrutnie, no ale to wyrzuciłem także i przywiązałem do ramy. Została tylko koszulka, szal i kurteczka i dało radę w domu nawet suchy byłem.
Opis kiepściutki i poplątany no ale.
REKORD jest-dobry czas, a nogi to ledwo mi się pupy trzymały wczoraj.
Mapka, tylko Amarok się ze swoim info akurat wtedy wepchał, a ja taki byłem zmęczony, iż nie sprawdziłem nawet jak screen wyszedł.

W pogoni za kolegą-okrutna mgła

Wtorek, 3 marca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria po zmroku, z kimś
Gram sobie kulturalnie z kumplami na LAN w TrackManie, telefon od kolegi i pytanie standard "nudzi Ci się?" wiedziełem o co biega, więc odpowiedziałem nie z racji godziny. Kolega opowiedział sytuację, więc pomyślałem, a co mi tam. Pobiegł na "przechadzkę" a tu GPS coś niedziała w telefonie i dystansu nie liczy, zadzwonił po mnie abym go gonił na rowerze i liczył dystans jaki przebiegł. Do czasu jego gonitwy średnia ok. 28km/h byłoby dużo lepiej bez mgły i na mocnych bateriach w lamce bo mi podupadały po 5km trasy... bałem się jechać szybciej bo jak bym w coś trafił to... Dogoniłem go po jakiś 12-13km i później już jechałem równo z nim(ja jechałem, on biegł).
Ostatecznie kolega byle 20km przebiec non stop, średnia Jego ok. 11km/h.

Galopem do Rojaxu po licznik-mission failed

Wtorek, 17 lutego 2009 · Komentarze(0)
Kategoria po zmroku, z kimś
O 16 kumpel dzwoni czy jadę z nim na Rzeszów po licznik :) Sobie myślę-jadę. Kolega wrócił ze szkoły autobusem, do domu szybko. Zamiana plecak>rower i na Rzeszów :] Ok. 16:27 wyjechałem i bucik za kolegą, spotkałem go w Głogowie na rondzie i odtąd jechaliśmy razem, na Jasionkę nową drogą(dłuższa ;/) i but, tunel aero raz ja, raz on :P przy lotnisku złapał go skurcz ^^, minutka przerwy i ogień dalej, jednak obok Rojaxu byliśmy gdzieś 17:10 :( I "misja" się nie udała. Marszałkowska>Na 3-go, Most jakiś tam :D Nowe miasto, tam gdzieś po chodnikach kółeczko i znowu most-obok ryneczku, Grunwaldzka i dom.
Przed ryneczkiem na drodzę jadę za Nim w odległości ok. metra może mniej, ktoś wybiegł na chodnik, On hamulec ja odruchowo też, niestety przedni i tył mi podniosło na jakieś 30-40 stopni ponad ziemie, szczęście, że nie było przymarznięte bo gleba by była, a za mną znowu auto jechało.