Wpisy archiwalne w kategorii

100 i więcej

Dystans całkowity:497.00 km (w terenie 34.00 km; 6.84%)
Czas w ruchu:19:28
Średnia prędkość:25.53 km/h
Maksymalna prędkość:74.40 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:124.25 km i 4h 52m
Więcej statystyk

Żwirownia, jazda

Środa, 29 lipca 2009 · Komentarze(1)
Żwirownia w składzie: Mietek, Cineq, Kicaj. Ustawiony miałem opis o chęci jazdy na bike, "kulega" dzwonił czy już pojechałem czy dopiero jadę, 20:40 to gdzieś był wyjazd.
Kłapówka, asfalt kiepski, werynia także miejscami tragedia, tak to tak źle nie było.
Trasa:

Chciałem się odpryskać i zachciało mi się tak jakoś 5m od rowera, idę idę bach :D i leże w rowie, ujebany błotem i poparzony przez pokrzywy.
Do Tesco musieliśmy zdążyć przed północą, bo "kulega" miał sprawę.

Do kuzyna, nocna jazda

Czwartek, 16 lipca 2009 · Komentarze(0)
Do kuzyna, w Głogowie złapałem PKSa to ustanowiłem Vmax: 74.1km/h w dzisiejszym dniu. Skręt na Lipie i się odłączam i do kuzyna, trochę mi tam zeszło, powrót do domu. Małe przygotowania do wyjazdu i jeszcze raz musiałem zahaczyć o kuzyna, za późno sobie troszkę wyjechałem i się spóźniłem ok. 3min :P
Skład wyjazdu był:
Miciu - On jechał ciągle na przodzie.
Kundello
Jechał także Comatose, ale niestety nie uzupełnia swojego bloga.
Jedyne uwagi: Strasznie głupio mi się jechało po kamieniach i lekki podjazd, podjazdy czasami szybko pokonywane.
Co do wstawienia trasy to się tymczasowo poddaje ^^ bo trochę już kombinowałem(źródło strony, różne linki) :P Jak kolega nie pomoże, co się w tym bawi to zrobię screena i wstawię i też będzie.

Żwirownia Lipie, z Kundello

Niedziela, 12 lipca 2009 · Komentarze(1)
trasa
Kundello mnie zbaniował jak pokazał na zumi który wjazd.
Dojechałem tam 15:58 i czekam :P On też czekał przy Delikatesach Centrum obok skrętu na Bratkowice za Rzeszą...
Jakieś tam smsy poszły, Kundello napisał, że jedzie na Bratkowice i akurat ja wtedy ruszyłem go gonić, dzwoniłem do niego ale nie odbierał to nie było mu jak przekazać STÓJ !! :P A skrótami nie chciałem jechać, bo trasy za specjalnie nie oglądałem i nie wiedziałem dokładnie jak jechać ^^.
Spotkaliśmy się dopiero gdzieś za Bratkowicami chyba i później już razem.
Podjazdy były ^^ Jeszcze później głodny zacząłem być. Przy Racławówce dopadłem sklep jakiś i kupiłem czekoladkę i kubusia. Na Dąbrowskiego rozstaliśmy się z Pawłem, ja natomiast zacząłem odczuwać ból gdzieś za Warszawską w okolicach między "interesem" a bruchem/żołądkiem ale jechałem dalej, przy Zaczerniu momentami tak bolało, że uważałem, żeby przypadkiem nie glebnąć i napisałem do szwagra, żeby po mnie wyjechał. Odpisał dopiero przy Rogoźnicy, a ja go zrozumiałem, żebym sobie odpoczął i w końcu dojadę do domu a On wyjechał. Napisałem mu ciut niemiłe rzeczy i wyłączyłem telefon jak wysłało, szukałem pozycji na rowerze, dzięki której ograniczę ból. Znalazłem - leżeć na kierownicy i wolno pedałować, 25km/h, dojechałem do Ronda w Głogowie, na chodnik i się wlecze, patrze a tu szwagier jedzie, jeszcze tylko chodnik, władować rower na pakę i jak się jebnąłem na pace tak tyle ^^... W domu miejscami masakra, leżałem chwilę na łóżku i mamuśka robiła mi jedzenie, zeszedłem na dół na wpół zgięty i jakoś zjadłem, później chwila kompa i oglądnąłem 2 odc. Dr. House bo zegarek sobie przestawiłem i o 2 gdzieś dopiero usnę, wcześniej to ciężko by było...
Dzisiaj, nie boli, ale coś tam odczuwam w tamtych okolicach.

Vmax na jakiejś góreczce, dość kiepski asfalt no i brak znajomości zjazdu, wiatrem już konkretnie wiało przy tej prędkości.

Rekord-długo go nie pobije

Sobota, 30 maja 2009 · Komentarze(1)
O 17:30 spotkanie, kupno 2 czekolad, 1 LION'a Cisowiankę 1.5l darł kolega bo plecak na bagażniku, a ja musiałem swój na plecach.
Ogólnie to wiedziałem, że kumpel będzie chciał zapie***** ;p no ale pojechałem.
1 postój-Łańcut, zjadłem kromeczkę, LION'a już w drodzę.
Do Jarosławia średnia ok. 30.5km/h później od Jarosławia do Leżajska ja jechałem z przodu i starałem się minimalnie przy 30km/h trzymać, przed Leżajskiem trochę kryzys :P
2 postój-Jarosław, 2 kromeczka, 1 czekolada i do końca cisowianka. Jak schodziliśmy na postój w Leżajsku, czułem kolana jakbym miał je zbudowane z "kiepskich" klocków lego ;/
3 postój-Leżajsk ;p 1 czekolada i 0.5L soku pomarańczowego.
Kryzys wodny mniej więcej za sokołowem ;p pić mi się chciało, a nie było już co ;/ sklepy wyzamykane, od Raniżowa deszcz łapałem trochę do buzi :P
Raniżów-dom jak zapiżdżaliśmy to masakra xD
Przewrotne-zaczęło już padać solidnie i nie mogłem jechać za kolegą bo tak po "buzi" trzaskało, więc musiałem o własnych siłach ciągnąć bez tunelu aero.
Ogólnie zmienialiśmy się na przodzie co ok. 25km do 100km później tak jakoś kolega ciągnął ok. 25km, ja lekko powyżej 15km chyba, później z 6km kolega i później osobno bo deszcz.

Zmieściłbym się w 5h gdyby nie powolna jazda do sklepu i obok sklepu. Więc samą wycieczkę możnaby zaliczyć na ok. 149km i 5h jazdy xD
Takiego aż rekordu się nie spodziewałem, miało być ok. 120km w 5h, a tu "mosz".
Mapkę i te wszystkie pierdoły z GPS'a wrzucę jak dostanę je od kolegi.