W końcu ruszyłem dupe :D od dłuższego czasu. Lampka w miarę naprawiona :P ale pewnie do czasu to będzie trzymało. Pojechałem z kumplem o 19:30, na początku staraliśmy się w miarę jechać, ale za lipiem wiatr dopadł i było b. ciężko 15-20km/h to był max z takimi wiatrami. Od Rzeszowa kolana i łydki katastrofa, dopiero na Jasionce coś przechodziło. W Rzeszowie pojechaliśmy pod stacje i pizza :D to co tam, wstąpiliśmy dużą na wynos i pojechaliśmy do Tesco po soczki, później parkingami dojechaliśmy do pizzerii po jedzenie i wybór, Ryneczek czy 3-go ? :d To 3-go i zjedliśmy i do domu. Trasę mogłem pomylić bo mieliśmy małe trudności i to nie ja prowadziłem :] Trasa: Zdjęcia:
Wieczorem, zdecydowałem się pojechać zobaczyć jak się jeździ na "szklaneczke" w niektórych miejscach. Jedna gleba, mi się tam nic nie stało pozatym że ubiłem kostkę, ale bardziej ucierpiała lampka CubeLight II i uchtyw(zasrany, niby innowacja a gówno warty) i ząbek od blokowania, aby lampka była sztywna się uszczerbał i diabli wzieli uchwyt. Jeszcze uchwyt przylepiony klejem do lampki i nie ma jak go wymienić. Jutro prawdopobonie postaram się zrobić w miarę cienką jakby wartswę z drewna z takim zębem, tylko będzie problem jak go przymocować i na ile będzie trwały.
Miałem pojechać gdzieś dalej(jakieś 50km) :) Ucieszony wracałem ze szkoły, wyjeżdżam lampka świeci na czerwono, myślę obróce jeszcze dzisiaj może. Do kumpla podrzucić mu dysk z NFS:Undercover :) i jade, za chwile lampka padła :( i przestała prawie zupełnie świecić, skręcam do domu i nagle nie gra muzyka w uszach-Telefon padł ;/ Nie chciało mi się nawet baterii zmieniać. Dobrze w sumie że nie pojechałem bo na teraz na pewno bym nie wrócił, a zaczęło padać.
Miałem dzisiaj nigdzie nie jechać bo trochę mokro, a deszczu nie lubię :D Co najwyżej dużo deszczu i uwalić się w błocie po zęby :P Kolega pisze sms, że mu komputer nie chodzi ;] Doszedłem do diagnozy, że chyba zasilacz :P Z PCta biorę swój i w drogę. Przy włączaniu komputera zasilacz ledwo dał napięcia na dysk(talerze zakręciło) i zasilanie padało. Rozkręcamy ^^ od 7 lat śruby nie ruszane to prawie pordzewiało, na jednej uwaliłem śrubokręcik, nożem nie dało rady ale innym śrubokrętem już tak. Wymiana i chodzi :) Pomysł, skąd tu zasilacz wydrzeć, otóż obok mnie kumpel ma stary pewnie taki sam albo lepszy ;] Dzwonimy czy jest w domu i jade po zasilacz, puścił mnie na strych, sobie kompa rozkręciłem wydarłem zasilacz, do plecaka i wracam :) Podłączyłem i do domu pojechałem. Kurtka z przodu trochę brudna ;/ wolno trzeba było jechać bo szkoda ciuchów. Kolega noga w gipsie to trzeba było pomóc, a niby też informatyk(dopiero 1 technikum :P) ale innej specjalizacji. Jeszcze BS mi coś się jebie i nie chce mi puścić ^^ bo niby że przekroczyłem 750km lub 42h jazdy a tu taki marny wynik i nie puści ^^ lol. Nie zauważyłem że minuty wpisałem w godziny.
Z czarnym :) Do niego, sklep i później jedziemy :P Za wiele czego opisywać to nie ma. Jedynie żebym wiedział, że w Czarnego aparacie tak kiepsko z stabilizatorem to bym robił wolniej te zdjęcia, a tak to połowa nic nie warta. Trasa, tutaj trochę mniej wyszło bo nie ma tak dokładniej jak np. na zumi.pl 377 z 1000km :)
Dzisiaj się nie śpiszę za bardzo. Od Sokołowa droga tragiczna ;/ musiałem jechać po pasie aut a jak widziałem za mną auto to zjeżdżać na takie wertepy, że więcej to tamtędy nie pojadę. Od Rudnej Małej walka o średnią :P I żeby zmieścić się do domu w 2h. Trasa
Dzisiaj się już ubrałem solidnie(aż za). Cienkie i grube skarpetki, kaleosonki jakieś i spodnie ;/ dwa t-shirty i jak zwykle szalik. A żeby mnie nie denerwowały rękawiczki to wziołem taśmę(USA :D) i obkleiłem raz rękawiczki z bluzą i w końcu nie musiałem poprawiać co chwilę bluzy(rękawów) żeby była razem z rękawiczkami i nie wiało mi :P Pojechałem na budy i myślałem nad trasą... a tu dawno nie jeździłem to harat :P i pojechałem, ciemno a mnie tam dawno nie było to dokładnie nie wiedziałem gdzie jade :) patrze znak Świlcza, ooo to nieźle nawet i jade. Później na Rzeszów, kółeczko małe i na Jasionkę. Widziałem jak się duży samolot zbierał do lądowania(później zanikł bo daleko byłem jeszcze od lotniska) i dwa małe wystartowały jakieś małe kółeczko i lądowanie. Muszę przyznać, że tak właściwie to pierwszy raz tak widziałem te ich lampki ostrzegawcze :) Ładnie daje po oczach. Trasa, tutaj troche dłuższa wyszła bo się jebnołem w Rzeszowie na takiej wielkiej skali. maxV=49.5 jak ze Świlczy darłem przed takim Hotelem :P Jeszcze nie "czuję" dobrze roweru i koła nie nabite na te 4bary i centrę mają trochę to strach na kamyczkach bujać się lepiej.
Zimno(2,6C)=mało jazdy. Dzisiaj psiknąłem amortyzator Brunoxem, przerzutkę tylną wyregulowałem i chodzi jak złoto :) W końcu tą przerzutkę co chcę mieć to mam. I w końcu wiem co CubeLight'owi dolegało. Sigma i taki błąd zrobić ;/ za dużo plastiku i plus baterii nie dostawał do blaszki, a ja tego nie widziałem. Kumpel mierniczkiem się pobawił to zauważył że zamiast odczytu z baterii jest pokazane z wszystkich i brakuje troche V :P Mały klin za blaszkę i odrazu "stykły" się z plusem baterii :) Miałem jechać dzisiaj dalej ale okrutnie zimno. Przez pierwsze 3km padałem takie zimno, później tylko palce u rąk i nóg, o tyle że na ręcę znalazłem w miarę sposób i nie było już tak źle to u nóg z minuty na minutę coraz bardziej sztywniały i tak z traski 30-40km musiałem zkapitulować i skrócić trasę bo palce już niewyrabiały. Jeszcze wracając zachciało mi się lać a tu wszędzie główna droga ^^ skręt w las i odrazu ulga i jedziemy dalej. W domu jedynie była tragedia z odmrażaniem palców u nóg. 234 z 1000km tylko że z taką temperaturą to nie bardzo dobije do 1k km. Trasa
Miałem dzisiaj jechać blisko, ale :) Że wiatr i nie miałem ochoty się z nim spierać to zapytałem kumpla czy jedzie(na ogół nie jeździ), powiedział, że tak :d No to jedziemy lasem, żeby wiatru za wielkiego nie było, mapkę zabrałem w razie W, ale specjalnie to się nie przydała. Jechaliśmy chwile ze znajomymi(oni na skuterze) i później wrócili, my ciągniemy dalej na Wilczą Wolę, chcieliśmy przed zmrokiem ale niestety nie zdąrzyliśmy. Później mieliśmy jechać inną drogą, ale jak już chwile tam posiedzieliśmy to tam zmarzliśmy, że szybko jednoznaczna myśl u nas. Jedziemy prosto do domu :) No i wracamy tą samą trasą, szybko mineła w Raniżowie poszukaliśmy sklepu i mała przekąska i do domu. Zdjęcia jakieś są ale niestety niezbyt ;/ Robione telefonem(1.3Mpix).
Rozciąganie na rowerze :D choć to bardziej wygląda na próbę jazdy bez "trzymanki" O mapce bym zapomniał.
Na początku miałem jechać z paroma ludźmi z bikeforum.pl ale kumple mnie wydarli żeby się przejechać ja rower, oni skuter :D No to siup jedziemy, o 17 gdzieś, pisze do Roberta kiedy jedziemy, a tu odpowiedź że o 18 pod Arcusem :p Odrazu odpisałem, że niestety nie pojadę. Jak mi już kumple zepsuli przejążdżkę to teraz ja ich wydrę, dojechaliśmy do domu ja zdjadłem, oni się lepiej ubrali, a tu nagle jeden mówi, że nie może a drugi to jemu się nie chce. No i ciul, zostałem sam ale pojechałem mimo początkowych niechęci. Ja nabiłem sam jakieś 50km. Całość dzisiejszej przejażdżki. 163km w 3 dni :D na nowym rowerze :)
Przeważnie asflalt, teren lubię ale w miarę suchy, za to błoto uwielbiam tylko jak jestem uwalony na całego, nienawidzę jak mam przejechać po błocie tylko kilkadziesiąt metrów=stracony czas na mycie roweru.