Szkoła
Środa, 16 września 2009
· Komentarze(1)
Kategoria Szkoła
Do szkoły bym zaspał ale się nie dałem, 6:50 pobudka, 7:12 na rowerze :D Rogoźnica, złapałem ciężarówkę no to pieczemy, bez śniadania organizm nie dawał rady to od Zaczernia po rozpędzeniu do 70km/h złapałem się burty i ubezpieczyłem na wypadek hamowania, w sumie wtedy dziwne miałem myśli, że teraz to już przeginam tak robiąc, to tylko zaraz po tym jak już niepewność co do tego czy jest czysta droga(bez aut) to się puściłem i o własnych siłach, Warszawska to wymijanie aut(dalej za ciężarówką) później się odczepiłem i musiałem sobie odsapnąć powoli jadąc po ścieżce rowerowej. Rzeszów powolutku, powrót to na wstępnie wybuch śmiechem bo kumplowi zamknęli szatnie(kilka rowerów w niej stoi) i akurat ktoś ją zamknął <haha> no i musiał szukać typa po szkole, a kumple na niego czekali, jak się mnie pytali gdzie On jest to też zaraz jebnęli śmiechem... Z placu śreniawitów startowałem pierszy na światłach to poszło do 50km/h bez tunelu i Cieplińskiego już spokojniej(30-35km/h), Skrzyżowanie kogoś tam(obok cipy) to kumple mnie zawołali, którzy się spoźnili na autobus a ja go przegoniłem przez całą Warszaską, dopiero na przystanku obok Atlantydy zahamowałem ruch żeby MPka wpuścić i jakiś matoł chciał mnie ominąć bo jakoś MPK nie chciał startować nie wiem czy to takie dziwne jak rowerzysta zatrzymuje się na środku drogi żeby MPK wpuścić i mieć tunel :D Tak do Niwy, później do biedronki, znowu przewalenie kasy no i do domu powolutku (15km/h) po chodnikach, wcinając jakieś wyjebiste herbatniki z 12% masłem, też się cenią bo 3 zł.