Przejażdżka :D
Niedziela, 19 lipca 2009
· Komentarze(2)
Nici z wyjazdu z powodu pogody, 3:50 wstaję, o 5 jednak nie jedziemy, o 8 padłem, wstałem ok. 10 - 10:30, Kundello się dobijał czy teraz gdzieś krócej nie jedziemy. Na gg popisaliśmy, Kumpla zabrałem i wyjechaliśmy 12:20 na Rzeszów, Nas skrzyżowaniu spotkaliśmy Kundello i pojechaliśmy.
W Chmielniku zaczął padać deszcz. Gdzieś(nie wiem gdzie) wjechaliśmy do lasu, gdzie było mnóstwo błota, Paweł(Kundello) mówił, że będzie ok 1km, ale po jakichś 500m mi jak zwykle odwaliło i darłem gdzie więcej błota :P Parę x udało mi się zanurzyć aż po kasetę ^^ i tylko raz z tego wyjechałem, tak to musiałem schodzić i wyciągać mojego rumaka. Wracając zaliczyłem większość kałuż(kąpiel, bo błoto śmierdziało), na Hetmańskiej obok ZSM jest pompa z wodą to się tam "umyłem" [czyt. Głowa, nogi i co się dało] także tam nadepnąłem sobie na okulary i poszło szkiełko, to je wyrzuciłem. Przebrałem koszulkę i na 3-go zjedliśmy lody z Myszki. Kumpel dzwoni do "kulegi", że potrzebuję szofera, mówi, że za 45min będzie w domu. Ok. 5min jedliśmy jeszcze lody, później w drogę. Większość drogi jechałem na przodzie, czasami "kulega" szedł na przód, żebym zregenerował nogi, na podjeździe przed Wygodą już szło skapitulować bo średnią starałem się trzymać na poziomie 32-33km/h abym miał wysoką kadencję, ale nie zabójczą, bo na noskach trochę stopy łapią skurcze jak mam b. wysoką kadencję.
W Chmielniku zaczął padać deszcz. Gdzieś(nie wiem gdzie) wjechaliśmy do lasu, gdzie było mnóstwo błota, Paweł(Kundello) mówił, że będzie ok 1km, ale po jakichś 500m mi jak zwykle odwaliło i darłem gdzie więcej błota :P Parę x udało mi się zanurzyć aż po kasetę ^^ i tylko raz z tego wyjechałem, tak to musiałem schodzić i wyciągać mojego rumaka. Wracając zaliczyłem większość kałuż(kąpiel, bo błoto śmierdziało), na Hetmańskiej obok ZSM jest pompa z wodą to się tam "umyłem" [czyt. Głowa, nogi i co się dało] także tam nadepnąłem sobie na okulary i poszło szkiełko, to je wyrzuciłem. Przebrałem koszulkę i na 3-go zjedliśmy lody z Myszki. Kumpel dzwoni do "kulegi", że potrzebuję szofera, mówi, że za 45min będzie w domu. Ok. 5min jedliśmy jeszcze lody, później w drogę. Większość drogi jechałem na przodzie, czasami "kulega" szedł na przód, żebym zregenerował nogi, na podjeździe przed Wygodą już szło skapitulować bo średnią starałem się trzymać na poziomie 32-33km/h abym miał wysoką kadencję, ale nie zabójczą, bo na noskach trochę stopy łapią skurcze jak mam b. wysoką kadencję.