Do Derka i pojeździć
Niedziela, 26 kwietnia 2009
· Komentarze(0)
W pierwszą strone wiało masakrycznie. 25km/h bez męki to był dobry wynik, w Rzeszowie nawet drogi nie pomyliłem, Kończy się Rzeszów, zaczyna Chmielnik(droga odrazu dziurawka). Stanąłem przy takim zakręcie ok. 45 stopni, patrze na dach a tu jeden sektor i chyba z 6 paneli(anteny WiFi), sobie myśle to ładnie ja już wysoko jestem, patrze a tu Rzeszów widać lepiej jak z Zalesia. Muszę tam kiedy pojechać z yagą 16dbi albo panelem 18dbi i laptopem. W Chmielniku niestety drogę pomyliłem i pomyłka wynosiła jakieś 2km łącznie. Spotkałem Bombę i Sponsora, dalej Derka i do lasu zobaczyć trasę do DH :P Masakra, w życiu bym tam nie zjechał na pełnej prędkości, z pierwszej bandy bym pewnie wyleciał(zapomniałem zrobić foty). Później gdzieś asfalt i Derek jakoś prowadził, rozstanie przed Tyczynem, On do siebie, ja przez Tyczyn na Rzeszów. Kilometr od rozstania, prosta droga na północ i wiatr się nie odwrócił to teraz wiał od tyłu :D Szło 35km/h lekko, aż szkoda było zjeżdżać na ścieżkę rowerową przy Zalesiu, bo przegapiłem łagodny wjazd na nią i musiałem stanąć przy przystanku i przenieść rower przez rów :P
V.Max-na Chmielniku, dałoby się z 70km/h ale pierwszy raz tam byłem, asfalt też nie najlepszy no i bez okularów, lepiej przyhamować jak leżeć w rowie i "kwiczeć".
V.Max-na Chmielniku, dałoby się z 70km/h ale pierwszy raz tam byłem, asfalt też nie najlepszy no i bez okularów, lepiej przyhamować jak leżeć w rowie i "kwiczeć".