Dzisiaj się już ubrałem solidnie(aż za). Cienkie i grube skarpetki, kaleosonki jakieś i spodnie ;/ dwa t-shirty i jak zwykle szalik. A żeby mnie nie denerwowały rękawiczki to wziołem taśmę(USA :D) i obkleiłem raz rękawiczki z bluzą i w końcu nie musiałem poprawiać co chwilę bluzy(rękawów) żeby była razem z rękawiczkami i nie wiało mi :P Pojechałem na budy i myślałem nad trasą... a tu dawno nie jeździłem to harat :P i pojechałem, ciemno a mnie tam dawno nie było to dokładnie nie wiedziałem gdzie jade :) patrze znak Świlcza, ooo to nieźle nawet i jade. Później na Rzeszów, kółeczko małe i na Jasionkę. Widziałem jak się duży samolot zbierał do lądowania(później zanikł bo daleko byłem jeszcze od lotniska) i dwa małe wystartowały jakieś małe kółeczko i lądowanie. Muszę przyznać, że tak właściwie to pierwszy raz tak widziałem te ich lampki ostrzegawcze :) Ładnie daje po oczach. Trasa, tutaj troche dłuższa wyszła bo się jebnołem w Rzeszowie na takiej wielkiej skali. maxV=49.5 jak ze Świlczy darłem przed takim Hotelem :P Jeszcze nie "czuję" dobrze roweru i koła nie nabite na te 4bary i centrę mają trochę to strach na kamyczkach bujać się lepiej.
Komentarze (5)
Narazie :D Bo chcę te 1000km zrobić jakby miały śniegi dorwać, a każdy dzień pasuje wykorzystać bo nie lubię deszczu i śniegu.
Narazie muszę w co innego zainwestować :) Nowy karnet na basen bo niestety krzywy kręgosłup mam i jakoś pasuje go naprostować, a ćwiczeń niecierpie a pływać lubię. Trzeba będzie przeżyć z ciuchami jakie posiadam, kominiarke czy chustkę jakąś i radzić jakoś sobie trzeba :p Śnieg przyjdzie albo woda to ja kapitulacja bo nie nawidzę tego. Dzięki za podpowiedź ;]
Przeważnie asflalt, teren lubię ale w miarę suchy, za to błoto uwielbiam tylko jak jestem uwalony na całego, nienawidzę jak mam przejechać po błocie tylko kilkadziesiąt metrów=stracony czas na mycie roweru.